poniedziałek, 29 czerwca 2015

Holograficzna Natura Wrzechświata

W oczach ostrość na nieskończoność, niepozorna siła, mocny charakter i silna wola, a pod tą twardą skorupą wrażliwość, zamieszkująca na wielkim zamku u na skraju duszy. Czy tak jest naprawdę? Obawiam się, że dopiero jak będę umierał sięgnę tej wiedzy i dowiem się: KIM JESTEM.

Czasem nadchodzą takie dni jak głód, że chciałbym umrzeć już dziś, a raczej „umierać”, żeby pod wpływem tego bodźca wreszcie się tego dowiedzieć. Zobaczyć swoją twarz w chmurach majaczeń i usłyszeć ten głos na końcu czarnej przepaści; dowiedzieć się: KIM JESTEM. Najprawdopodobniej po śmierci, a przed życiem, czyli między ciałem, a ciałem, pływamy w wielkim oceanie świadomości, którego bezkres jest niemierzalny – wówczas rozumiemy wszystko, widzimy wszystko, jesteśmy wszystkim – ale zaraz, czy istnieje wtedy jakiekolwiek JA? Dlaczego będąc w ciele ludzie stają się egoistami, zapatrują się w to swoje małe ciałko i sądzą, że są najważniejsi we wszechświecie. Byt ludzki to byt najbardziej pierwotny, potem wraz ze wzrostem świadomości przechodzi się wyżej. Ale to wymaga zrozumienia kim się jest i czym jest to, co nas otacza, inaczej wiecznie będziemy błąkać się po tym materialnym „piekle”.

Są takie dni, że chcę mi się żyć, trwać wiecznie, patrzeć, doświadczać tego, kim się staję z dnia na dzień, i zapomnieć o tym, że tak bardzo boli mnie to, że nie wiem KIM JESTEM. Człowiekiem? Duszą? Materią? Zmaterializowaną energią? Częścią „boskiej matrycy”? Bo kto powiedział, że to, co widzimy i czujemy jest realne; może jest to holograficzna natura wszechświata; a namacalne przedmioty są jedynie manifestacją procesów kwantowych. Fizyka kwantowa już dawno udowodniła, że żyjemy w czymś bardzo podobnym do MATRIXA. Ziemia jest „próbówką” w kosmosie, gdzie znajdują się: geny, łańcuchy DNA, myśli, energia, zieleń, woda, pokarm, magia ciała, świętość miłości, bolesność istnienia, radość życia, niewiarygodność, możliwości, przewrotności, wrogości…! Wszystko jest MANIFESTACJĄ. 

Wiem, że nie jestem sam, doskonale o tym wiem, że ty, on, ona, ono, wy, tamci, ci i oni i my wszyscy mamy takie czy inne momenty nieciągłości życiorysu, emocjonalne bessy; momenty kitowania dziur w sercu, mózgu, duszy i ciele. I czasem dochodzę do tej tajemnicy, dlaczego tak się dzieje: KŁAMSTWO STAJE SIĘ PRAWDĄ; a innym razem PRAWDA STAJE SIĘ KŁAMSTWEM. Wizja świata się wali - gubimy się, kiedy widać jak na dłoni, że nic tu nie jest możliwe do jednoznacznego określenia. Nagle może się okazać, że wszystko jest zupełnie czymś innym. To mi osobiście robi wodę z mózgu, miazgę z myśli, sieczkę z uczuć, grzybnię z wizji o społeczeństwie - wciąż i wciąż, już przez wieki, oparte na ułudzie i sztuczności. Nie interesuje mnie tworzenie „społeczności” na rzecz realności. Samo tworzenie na potrzebę jest sztuczne. Wynikać to powinno naturalnie, bez planu, bez szukania zagubionych wartości. A jednak i ja w tym siedzę i czuję, że gdzieś przynależę, że wszyscy mamy jakiś wspólny mianownik, że kogoś znam; a tak naprawdę mało kogo znam, i właściwie nigdzie tak naprawdę nie przynależę, i rzadko kiedy z kimś się utożsamiam – tak naprawdę. 

Boli mnie widok zagubionych ludzi – jeszcze bardziej ode mnie - którym nie potrafię pomóc; boli mnie widok kłamców tworzących brudny system – i nie potrafię ich powstrzymać przed czynieniem zła. Ciągle ta nienawiść krążąca nad moją głową niczym kruki przed burzą - kraczące, skrzeczące, charczące obrzydliwie. I co mi po radzie, aby zamknąć na to oczy, zająć się swoim życiem, pomagać ludziom, którym mogę – skoro ja wciąż WIDZĘ I CZUJĘ; nawet kiedy zamknę oczy. Nic dziwnego skoro jestem manifestacją procesów kwantowych, skoro jestem nieodłączną częścią wszystkiego. Chciałbym zauważyć, że ja nie narzekam, lecz dostrzegam; czasem dobre rzeczy, a czasem złe. Dobro dostrzegamy dzięki złu, dlatego należy o nim mówić. 

Czuję na sobie pazury inwigilacji. Czuję na sobie brudne łapy polityków, nagabujących mnie banków, prześladujących mnie firm. Płać tu, płać tam – a pocałujcie mnie w dupsko. I tak można ciągnąć ten temat niegodziwości. Nic tu ni jest już realne. Jedynie wydaje mi się, że realne są moje gorące emocje, serce bijące pod cienkim lodem, moje myśli na dnie oceanu, moja kariera wystrzelona w kosmos. Nic tu nie jest i jest prawdziwe jednocześnie – i samo to już brzmi sztucznie, nowocześnie, awangardowo, jakby pisał spreparowany przez laboratorium medialne buntownik z wyboru; opłacony od słowa. 

Nadszedł czas, aby na bardzo głębokim poziomie połączyć się tą najbardziej nieprawdopodobną wersją prawdy – połączyć się ze sobą, a poprzez siebie ze wszechświatem i POJĄĆ to jako jedność.

Universe is a Hologram! >> LINK
Stworzenie to "Boski Hologram" >> LINK 2