piątek, 5 czerwca 2015

Przypowieść o Rybaku

Jak każdy żal wzmaga najpierw złość i niepogodzenie się z jakimś faktem, tak i w życiu człowiek najpierw musi się wykrzyczeć z żalu, że nie ma na nic wpływu, żeby potem dostrzec, że może iść własną drogą, iść i zostawić za sobą to, z czym się nie zgadza - rzeźbić swoje własne koryto, którym spłynie rzeka, schłodzi złość - połączy serce i rozum, duszę i ciało. 

Był sobie młody rybak. Kiedy złowił rybę zabijał ją - po ówczesnym znęcaniu się nad nią. Gdy był starszy i już nieco stracił w życiu, łowił rybę, po czym patrzył na nią jak wije się na drewnianej kei - trochę się jej pożalił, czasem na nią wrzasnął, a potem szybko, żeby nie bolało, pozbawią ją życia. Na starość, po tym jak już wszystko stracił co miał i stał się samotny, każdego ranka z radością wypływał na środek jeziora, łowił rybę, całował po łuskach czule, po czym... wypuszczał na wolność - a w nim głęboko budziła się nieodparta wola istnienia.

Jaki w tym sens? 
Każdy widzi to inaczej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz