poniedziałek, 8 czerwca 2015

Korkogeddon

Tak myślę nad ludzką głupotą… i nic nowego nie przychodzi mi do głowy – nie ma tezy, której wcześniej by nie wyrażono. Einstein powiedział, że „tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej.” I ja również… co do tej pierwszej.

Powieki się zamykają – łagodnie i sennie. Kurtyna opada. Już głowę mam gdzieś w chmurach, odłożoną na piersiach Afrodyty i Hestii. A tu nagle – upiorne trąbienie!

Wjeżdża ten mało rozgarnięty kierowca na skrzyżowanie – w bolesnej nadziei – że zrobi się miejsce i ucieknie. ALE JAK?, ja się pytam. Jak w korku ma się nagle zrobić miejsce? Stoi zatem na torach tramwajowych, jak sierota – wzrok ma mętny i roztargniony. Światło się zmienia na czerwone, tramwaj rusza i napotyka na blokadę w postaci samochodu. Jedynie metr pozwoliłoby mu przejechać. Nagle doświadczam przeciągłego ryku dzwonka tramwajowego. Niecierpliwość. Frustracja. Głupota! JEST KOREK KRETYNIE, chciałoby się wrzasnąć. Po co trąbi? Żeby się wyżyć, bo jego życie najpewniej jest smutne, albo on tak je postrzega. Szkoda, że zapomina, że trąbiąc w tej złości stawia się na równi z kierowcą. Totalny brak ogłady. A biedni ludzie, którzy właśnie chcą odpocząć - czy ktoś w ogóle o nich myśli?

Krzyk, klakson, pisk… stukot, warkot, hałas… - MIASTO.
Armia kierowców cierpiących na niemoc umysłu.

Oto czym są miejskie ulice. Pełnia Desperatów. Rok za rokiem – Rok Kretynów. Święto drogi – w gardła nasze. Trąbić na stojącego w korku? Co to ma być? Kara… kurwa? Przecież to zwielokrotniona głupota. Kierowca nie nauczy się dzięki temu mieścić w jezdni i wpasowywać w korek – tu jest potrzebne doszkalanie. Oni są jak psychopatyczne owce – jest zielone to trzeba jechać, nieważne w którą stronę i jak daleko, byle do przodu, byle za światło. Światło to nie WYROCZNIA.

Przezorni sami sobie są światłem… drogą… hamulcem… sami sobie są drogowskazem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz